MIŁOŚĆ TO DZIWKA
- Co się stało?- wyszeptałam, nie wiedziałam, że to będzie takie trudne.
- Nie pamiętasz?
Lekko, przecząco pokiwałam głową.
- Oskara potrącił samochód..
I nagle przypomniało mi się wszystko, obrazy migały przed oczami, złapałam się za głowę, która momentalnie zdawała się być pulsującym wulkanem. Po policzkach cicho popłynęły łzy, zmieniając się w potok, by pozwolić mi wybuchnąć atakiem niekontrolowanego płaczu. Moim ciałem targały dreszcze.
- To nie możliwe!- krzyknęłam.
Marcin przytulił mnie z całej siły, a do pokoju wtargnęła pielęgniarka. Szybko wstrzyknęła mi coś i wyszła. Poczułam, że robię się senna.
Ostatkami sił zapytałam:
- Przeżył?
- Niestety..
I wtedy ogarnęła mnie czarna pustka...
GRUDZIEŃ
pustka
STYCZEŃ
pustka
LUTY
pustka
MARZEC
pustka
***
Szłam alejką cmentarną do jego mogiły mojego Oskara w ręku trzymając czerwoną różę, znak miłość. Nieśmiertelnej miłości.
Była wiosna wszystko budziło się do życia, ale nie u mnie. Jakaś część mnie odeszła niedawno, a ja nawet nie mogłam nic na to poradzić, bo upadłam i rozwaliłam sobie głowę. Zawsze taka byłam, zawsze nie umiałam sobie poradzić w tak trudnych momentach...
I nie było by mnie dzisiaj tutaj, gdyby nie Marcin, który dzielnie powstrzymywał mnie od prób samobójczych. Był przy mnie wtedy, jest teraz i będzie.
Położyłam kwiat na marmurowej płycie grobu, spojrzałam na jego zdjęcie. Nie poznałam go dobrze, ale był dla mnie kimś wyjątkowym. Pokochałam go. Jego naturę. Jego uśmiech. Jego styl życia. Pokochałam wszystko co było związane z nim.
Z zamyśleń wyrwało mnie dotknięcie czyjejś dłoni, zobaczyłam mojego przyjaciela, przesunęłam się kawałek, by też mógł usiąść na ławce. Oparłam głowę na jego ramieniu, a z oczu po raz kolejny wymknęło się parę łez..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz