MIŁOŚĆ TO DZIWKA
Kolejnym dniem jesiennych zmagań była niedziela, ponieważ zapisałam się na bierzmowanie musiałam wpaść na mszę o 18 i późniejsze spotkanie. Kiedy to zaczęłam myślałam, że będzie gorzej, ale ksiądz był na serio miły i wysoki, co utwierdzało mnie w przekonaniu, że przystojni i normalni wolą wybierać Boga.
Ja w sumie katoliczką byłam, ale bardziej wolałam, modlitwę w samotności, niż chodzenie do kościoła czy na religię by wysłuchiwać jakiś nie bardzo mądrych wywodów o życiu przez osoby, które się z tego życia wycofały. Ten rok miał to zmienić...
Ale na razie była siódma rano, za pół godziny miała tu być moja koleżanka z ojcem.
Czego jeszcze o mnie nie wiecie? Że moją miłością, jedyną chyba, która nie rani był tenis stołowy. Poświęcałam się tej dyscyplinie od 8 lat i nadal pamiętam swój pierwszy trening. Uśmiechnęłam się na myśl o nim, ale dzisiaj miałam zagrać ligę. Jechaliśmy do koleżanek z pogranicza Mazowsza. Kochałam takie dni!
***
Wygrałyśmy ligę 8:2, po powrocie do domu zdążyłam tylko coś zjeść, kiedy dostałam esemesa. Napisał Marcin.
' Siostra o 16 tam gdzie zawsze? Bd jeszcze parę osób, a później grzecznie pójdziemy do kościoła. :D :*'
Zgodziłam się, nie umiem im odmawiać. Ogarnęłam się w miarę szybko i znów byłam gotowa do wyjścia, oczywiście moim rytuałem był wyścig z autobusem i tak jak coraz częściej go wygrałam. Tym razem nie spotkałam nikogo.
Seta podjechała pod przystanek na którym miałam wysiadać, zauważyłam, że Kaśka czekała na mnie. Wysiadłam i spojrzałam na nią. Nie byłyśmy przyjaciółkami, oczywiście gadałyśmy ze sobą, ale nic poza tym. Ona cały czas patrzyła na mnie, uśmiechnęła się lekko.
- Tak, na Ciebie czekam..
- A cóż to za okazja, jeśli mogę wiedzieć?
- Idziemy do parku, no nie? - zapytała tajemniczo.
- No tak. Ale to niczego nie wyjaśnia..
- Chodź, przecież cię nie zgwałcę. Chcę pogadać..
- No dobra wal- powiedziałam i ruszyłyśmy w stronę parku.
- Mam do ciebie pytanie.. Czy ty jesteś z Marcinem?
- Co? Ja z nim? Nie, przyjaźnimy się. Jest dla mnie jak brat, ale nic poza tym..
I wtedy z jej ust posypała się opowieść. Dowiedziałam się, że mój braciak spodobał się jej, oczywiście nie wiedząc co zrobić, postanowiła ruszyć do mnie bym jej pomogła. Pamiętałam, że Marcin wspominał mi coś o niej, ale to było dawno. Nie wiedziałam jak jej pomóc, ja jej nawet dobrze nie znałam..
Siedząc w parku i słuchając ich wywodów, śmiejąc się dla niepoznaki, a później w kościele zastanawiałam się co mam zrobić w tej sytuacji. Postanowiłam, że gdy będzie odprowadzał mnie na przystanek po prostu z nim o tym pogadam. Jeśli powie coś pozytywnego o niej to najzwyczajniej w świecie zacznę działać, ale jeśli będzie odwrotnie to jutro gadając z Kaśką powiem jej prawdę..
I tak też się stało, wracając z kościoła na przystanek zagaiłam o niej rozmowę, że niby przypadkiem.
- A w ogóle to Kaśka się chyba chcę wkupić w nasze łaski..- wiedziałam, że takie coś wystarczy by pociągnąć go trochę za język.
- No, zmieniła się. Ale jeśli chce to niech próbuje, ja nie mam jej nic przeciwko.
- Ja też nie, ale zadziwiła mnie z tym przystankiem.
- Wiesz napisała do mnie wczoraj, ale nie przesadzajmy, żebym chciał z nią pisać. Wolę pisać z tobą siostra- uśmiechnął się, widziałam to tylko dzięki latarni ulicznej, było już ciemno.
Nie postanowiłam wnikać, nie chcę to nie. Wiem, że nigdy mnie nie okłamuje, a ja sama też nie mam chęci swatać go z jakimś pasztetem.. Jutro pogadam z Kaśką, tak.
Niedługo po tym przyjechał autobus, wróciłam do domu i rzuciłam się na łóżko. Kochałam leniuchować z laptopem na brzuchu włączyłam Pezeta i zamknęłam oczy, jutro czekał mnie długi dzień..